RPA – strajki w obronie prawa do strajku
- Dział: Walki pracownicze

25 kwietnia w Republice Południowej Afryki odbył się strajk generalny zorganizowany przez Południowoafrykańską Federację Związków Zawodowych (SAFTU) – drugą co do wielkości centralę związkową w tym kraju. Strajk był częścią mobilizacji przeciwko reformie prawa pracy, która zakłada m.in. wprowadzenie dodatkowych restrykcji ograniczających możliwość przeprowadzenia legalnej akcji strajkowej. Aby zdobyć więcej informacji zarówno o reformie, jak i walce południowoafrykańskich związków zawodowych przeprowadziliśmy wywiad z Mametlwe Sebeiem – członkiem krajowego komitetu Wykonawczego SAFTU, przewodniczącym Powszechnego Związku Zawodowego Pracowników Przemysłowych RPA (GIWUSA – organizacja członkowska SAFTU) i członkiem Robotniczej Partii Socjalistycznej (WSPA – trockistowska organizacja polityczna należąca do CWI – Komitetu na rzecz Międzynarodówki Pracowniczej).
Czy możesz nam powiedzieć na czym polega reforma przeciwko której protestujecie?
Chodzi o trzy zmiany: wprowadzenie ogólnokrajowej płacy minimalnej, zmianę zasad organizowania akcji strajkowych określonych w ustawie o stosunkach pracy (labour relations act) oraz zmianę ustawy o podstawowych warunkach zatrudnienia (basic conditions of employment act).
Zaczynając od kwestii płacy minimalnej, bo to się może wydawać kontrowersyjne – rząd chce aby była ona ustalana godzinowo i wynosiła 20 randów (ok. 5,6 zł). Pod wieloma względami to jest progres, bo obecnie nie ma w RPA ogólnokrajowej płacy minimalnej: istnieją płace minimalne ustalane na poziomie poszczególnych branż, które są zróżnicowane regionalnie i wahają się od 1 800 do 4 tys, randów (500-1 120 zł), ale wielu pracowników i pracownic nie jest nimi objętych. 47% pracowników i pracownic zarabia też, po przeliczeniu, mniej niż te proponowane 20 randów za godzinę.
Problem z propozycją rządu polega jednak na tym, że zakłada ona wiele wyjątków – na przykład robotnicy rolni będą mogli otrzymywać 18 randów za godzinę, a osoby zatrudniane przy robotach publicznych zaledwie 11 randów. Dodatkowo, nie do zaakceptowania jest też ustalanie płacy minimalnej na poziomie godzinowym zamiast miesięcznym. Wielu pracodawców deklaruje już teraz, że będzie skracać czas pracy, żeby utrzymać płace na obecnym, niskim poziomie i oficjalnie zatrudniać pracowników i pracownice w „niepełnym wymiarze czasu pracy”. To nie jest płaca pozwalająca na godne życie – my popieramy postulaty wysuwane na przykład przez (niezależne) związki zawodowe górników i metalowców NUMSA i AMCU płacy minimalnej na poziomie umożliwiającym godne życie czyli 12 500 randów miesięcznie (3 500 zł).
A co zmieni się w zasadach prowadzenia akcji strajkowych?
Głównym problemem jest pomysł wprowadzenia obowiązkowego tajnego referendum wśród członków związku zawodowego, który organizuje strajk. Dokumentacja z takiego referendum miałaby być przechowywana przez trzy lata. Naszym zdaniem to utrudni organizowanie strajków przez małe związki (dla których to będzie ogromne wyzwanie organizacyjne i logistyczne) i te organizacje, które działają w rozproszonych, małych zakładach pracy – choćby te zrzeszające personel stacji benzynowych rozsianych po całym kraju. Do tego będzie to okazja dla pracodawców do wywierania presji na pracowników i pracownice, którzy i które są w najgorszej sytuacji – pracujących czasowo, sezonowo, najgorzej opłacanych i innych.
Obecnie związki zawodowe mają relatywnie bardzo dużą autonomię w procesie decydowania o strajku: jeśli dotyczyć on ma tak zwanych kwestii „zbiorowych” (of mutual interest) takich jak np. poziom płac to bardzo często wystarczy powiadomienie pracodawcy na 48 godzin przed rozpoczęciem akcji strajkowej, a decyzję o odmowie pracy w niektórych sytuacjach podejmuje się przez podniesienie rąk na zebraniu. Reforma zmierza do tego żeby wprowadzić nad związkami zewnętrzną kontrolę i dla nas jest to nie do przyjęcia.
Czy cała zmiana polega tylko na wprowadzeniu tego obowiązkowego, tajnego referendum? Bo my w Polsce musimy te referenda organizować od dawna i to nie tylko wśród członków związku, ale w całym zakładzie pracy…
Nie, zmienić się mają także zasady mediacji i arbitrażu. Obecnie związek zawodowy decyduje o tym, czy w sytuacji gdy pracodawca odmawia spełnienia postulatów zorganizować strajk czy też może zgłosić się do CCMA (Komisji Postępowań Pojednawczych, Mediacji i Arbitrażu) w celu przeprowadzenia mediacji. Ta mediacja jest dobrowolna i nie ma obowiązku podporządkowywania się sugestiom mediatorów i mediatorek, a korzystając z niej nie tracimy prawa do prowadzenia akcji strajkowej.
W proponowanej zmianie Ustawy o stosunkach pracy po pierwsze jest możliwość wydłużenia czasu mediacji z 30 do 35 dni, a po drugie – dyrektor CCMA będzie miał możliwość zdecydować o tym, że spór wymaga dodatkowego, „doradczego arbitrażu”, który jednak może się zakończyć decyzją wiążącą dla stron sporu. Taka decyzja będzie mogła być podjęta na wniosek jednej ze stron – czyli pracodawca będzie mógł zawnioskować do CCMA o taką decyzję podczas trwającego strajku, a dyrektor zdecyduje o tym dodatkowym arbitrażu jeśli spełniony jest przynajmniej jeden z trzech warunków: (1) strajk „przestał być funkcjonalny dla sporu zbiorowego”, (2) istnieje nieuchronne ryzyko pojawienia się przemocy lub zniszczenia własności prywatnej oraz (3) strajk może wywołać lokalny lub krajowy kryzys wpływający na normalne funkcjonowanie społeczeństwa i gospodarki. To wszystko są ogólniki, na podstawie których pracodawcy potencjalnie uzyskają możliwość blokowania akcji strajkowych.
Poza arbitrażem zmienią się też zasady organizowania pikiet towarzyszących strajkowi -mają one być zaostrzone w taki sposób, żeby zwiększyć ochronę „praw” łamistrajków, którzy nie chcą wspierać strajków.
A na czym polega ostatnia z proponowanych zmian?
Jeśli chodzi o Ustawę o o podstawowych warunkach zatrudnienia to jej zmiany mają wynikać z wprowadzenia ogólnokrajowej płacy minimalnej – rząd zakłada, że skoro będzie ustawowe wynagrodzenie to można znieść wiele różnych systemów negocjacji zbiorowych i ochrony praw pracowniczych zawartych w tym akcie prawnym. Ale ta zmiana jest pochodną tych reform, o których już mówiłem.
Czy możesz opowiedzieć nam jak wygląda wasza mobilizacja przeciwko reformie? Czy prowadzicie ją samodzielnie czy z innymi związkami zawodowymi? To są tylko demonstracje czy też strajki?
Musisz pamiętać o tym, że RPA to kraj bezwzględnego, neokolonialnego kapitalizmu, gdzie historia walk społecznych jest bardzo krwawa i brutalna. Tutaj, jeśli ludzie zaczynają protesty to nie ma specjalnej różnicy między strajkiem a demonstracjami i zazwyczaj łączymy jedno z drugim, a protesty pracownicze są połączone z protestami lokalnych społeczności.
Mobilizacja przeciwko reformie zaczęła się już w marcu – 21 marca zorganizowaliśmy serię demonstracji w całym kraju, kolejnym krokiem był jednodniowy strajk generalny 25 kwietnia (w RPA jest to Dzień Wyzwolenia upamiętniający koniec rasistowskiego reżimu apartheidu), gdzie po raz kolejny na ulice wyszły setki tysięcy pracowników i pracownic. W samym Johanesburgu demonstrowało 40 tys. ludzi.
Kolejnym krokiem będą demonstracje 1 maja, a jeśli nasze żądania nie zostaną uwzględnione rozpoczniemy przygotowania do dwudniowego strajku generalnego w całym kraju.
Czy możesz nam opowiedzieć coś więcej o SAFTU? Przyznam, że w Polsce bardzo mało wiemy o ruchu związkowym w RPA.
SAFTU powstał rok temu i jest federacją skupiającą związki zawodowe, które odeszły od najliczniejszej południowoafrykańskiej centrali związkowej COSATU (Kongres Południowoafrykańskich Związków Zawodowych) rozczarowane ugodową postawą tej organizacji i podporządkowaniem jej rządzącej partii – Afrykańskiemu Kongresowi Narodowemu (socjaldemokratyczna partia rządząca RPA od 1994 r. i wywodząca się z opozycji przeciwko systemowi apartheidu). Obecnie mamy zrzeszamy ok. 700 tys. członków i członkiń z praktycznie wszystkich branż i jesteśmy drugim co do wielkości związkiem zawodowym RPA.
Jesteśmy też jedyną centralą związkową, która prowadzi walkę z planowaną reformą prawa pracy – pozostałe centrale w taki czy inny sposób popierają plany ANC i aktywnie sabotują nasze działania.
Zarówno SAFTU, jak i COSATU określają się jako organizacje inspirujące się marksizmem, ale w wykonaniu COSATU ten „marksizm” oznacza tak naprawdę stalinizm i kolaborację klasową. Bardzo wielu pracowników i pracownic postrzega ten związek jako organizację, która zdradziła interesy klasy pracującej.
Jesteśmy antykapitalistami i antykapitalistkami bo kapitalizm jest systemem opartym na wyzysku, nierównościach i biedzie. Naszym zdaniem, kapitalistyczny system w którym żyjemy musi zostać zmieniony, bo wymusza on niewolnictwo i cięcia wydatków publicznych na cele społeczne. Aby ta zmiana mogła się dokonać, musimy stworzyć silny ruch związkowy – niezależny od partii politycznych (co nie oznacza jednak, że ma on być apolityczny!), oparty na demokratycznych zasadach działania i kontrolowany przez pracowników i pracownice, bojowy i praktykujący solidarność pracowniczą oraz internacjonalistyczny, antyrasistowski antyseksistowski.