Demokracja gospodarcza warunkiem bezpieczeństwa społecznego
- Dział: Społeczeństwo
Jak żyć mądrze, dobrze i zgodnie w światowej rodzinie nie naruszając niczyjej godności? Oto pytanie, które stawia sobie dziś wielu strategów współczesnego świata. Obrana bowiem, także przez nich samych, strategia i filozofia rozwoju świata oparta wyłącznie na wartościach materialnych, monolistycznych rynkach i kształtowaniu konsumpcyjnego modelu życia, poniosła porażkę.
Niekontrolowany wzrost gospodarczy i doraźne korzyści różnych grup interesów, będące pochodną fundamentalizmu rynkowego doprowadziły do najpoważniejszego kryzysu w powojennej historii.
Kryzys jak każdy kiedyś się skończy. Wydaje się, że recesja właśnie ma się ku końcowi. Trzeba jednak oszacować straty i spróbować odpowiedzieć na pytanie jaki ład ekonomiczny budować, aby nie tworzył takich zagrożeń i lepiej służył kolejnym pokoleniom. Co do strat to wydają się ogromne. Poniosły je przede wszystkim banki. Według szacunków Europejskiego Banku Centralnego banki w strefie Euro będą zmuszone odpisać do końca 2010 roku 649 mld euro. W skali świata kwota ta wynosi ok. 2,8 biliona dolarów, z czego połowa odpisów ma dopiero nastąpić. Wszystko to w sytuacji kiedy rządy przeznaczyły na ratowanie światowej gospodarki blisko 9 bilionów dolarów.
Międzynarodowy Fundusz Walutowy szacuje, że dług publiczny państw G 20 wzrośnie do 37 bilionów dolarów w 2010 roku, a więc o 20% w porównaniu do roku 2008. Wszystko to musi kosztować. Banki, konsekwencje własnej odpowiedzialności i ryzyko akcjonariuszy przeniosły na barki państw, a więc wszystkich obywateli. Sami do żadnej odpowiedzialności się nie poczuwają o czym świadczą decyzje o milionowych premiach dla własnych finansowych spekulantów. Chciwość jest więc zła, zdają się potwierdzać, ale nie dla nas. Jak widać odpowiedzialnych raczej się nie odnajdzie, wiadomo natomiast kto zapłaci rachunek. Będą to niewątpliwie podatnicy i instytucje sektora publicznego. To gorzkie doświadczenie jest już za nami i musimy ponieść jego konsekwencje. Ważne pozostają wnioski dotyczące przyszłości. Czy bezgraniczna wiara w mądrość i zdolność do samoregulacji gospodarki rynkowej pozostanie nadal wyznacznikiem strategii rozwojowych?
Preferowany współcześnie model globalnego kapitalizmu zwany neoliberalizmem, któremu nie można odmówić efektywności ekonomicznej prowadzi do wielu poważnych zagrożeń i wynaturzeń. Efektem poddawania wszystkiego nieograniczonej presji rynku i maksymalizacji zysku jest społeczna alienacja, egoizm indywidualny i społeczny, kolizja z wymogami ekologii, niestabilność systemu finansowego, ostre nierówności dochodowe, a także ujawniające się tendencje monopolizujące rynek.
Naturą kapitalizmu są nierówności. Współczesny model kapitalizmu z nierówności tych uczynił jednak cnotę. Świadczą o tym wyraźnie raporty międzynarodowych organizacji. Dziś nie jest tak groźne naturalne, geograficzne i kulturowe zróżnicowanie świata jak jego rozwój ekonomiczny. Pieniądz, który stał się celem samym w sobie, podzielił ludzi i świat na dwa bieguny – bogactwa oraz ubóstwa i nędzy. Świat znalazł się w fazie najwyższego w swej historii rozwoju, ale jednocześnie największych nierówności. Nędza, nierozłącznie towarzysząca istocie ludzkiej była jednak kiedyś wynikiem niewydolności gospodarczej, dziś jest rezultatem świadomego podziału. Według ostatniego raportu World Institute for Development and Ekonomic Research w 2000 roku 2 % najbogatszych ludzi posiadało ponad połowę całego bogactwa świata, a najwyżej usytuowane 10% populacji dysponowało 85% światowego majątku. Połowa ludności świata uczestniczy w zaledwie 1% bogactwa naszego globu. Zbudowaliśmy globalną gospodarkę, w której 3 miliardy ludzi żyje za mniej niż 2 dolary dziennie.
Analiza rozwoju społeczno – gospodarczego poszczególnych państw pokazuje narastanie różnic w tempie wzrostu PKB na jednego mieszkańca. Alarmujący jest także ostatni raport ONZ. Zgodnie z danymi jakie zawiera, 963 miliony ludzi na świecie głoduje. Ich liczba w ostatnim roku zwiększyła się o 40 milionów a w stosunku do lat 2003-2005 – o 115 milionów. Ciekawe, że liczba głodujących zwiększyła się także i to aż o 43 % w ciągu ostatnich 5 lat w Stanach Zjednoczonych – najbogatszym państwie naszego globu. Z powodu głodu lub niedostatecznego dostępu do żywności cierpi dziś 32 miliony Amerykanów. Co 5 sekund umiera z głodu na świecie dziecko.
Na skutek kryzysu, którego jesteśmy mimo woli uczestnikami, według raportu Międzynarodowego Funduszu Walutowego i Banku Światowego w 2009 roku przybędzie na świecie 55-90 milionów głodujących. Wystarczy dodać do tego problemy z zachowaniem środowiska naturalnego, powtarzającymi się coraz częściej kryzysami gospodarczymi i brakiem pracy to mamy wystarczająco niepokojący obraz świata, do którego zmierzamy. Z okien wysokich urzędów państwowych i luksusowych biur wielkich korporacji tego niestety się nie dostrzega.
Wielu zapewne powie że nie dotyczy to naszego kraju. Może jeszcze nie w takim stopniu, ale dwa raporty jakie zostały opublikowane w ubiegłym roku (jeszcze przed kryzysem) są mocno niepokojące, żeby nie powiedzieć zatrważające.
Jednym z nich jest raport Komisji Europejskiej o sytuacji społecznej w Unii Europejskiej. Według niego 35% Polaków mówi, że nie stać ich na posiłek mięsny co drugi dzień. To po Słowacji i Łotwie najgorszy wskaźnik w UE. Komisja uznała te dane za niepokojące z uwagi na fakt, że wg Światowej Organizacji Zdrowia posiłek mięsny raz na dwa dni to jedna z podstawowych potrzeb człowieka, a także dlatego, że na taki posiłek nie stać także osób zarabiających powyżej 60% przeciętnego krajowego wynagrodzenia. Z kolei raport o długach Polaków przygotowany przez Krajowy Rejestr Długów we współpracy i przy wykorzystaniu materiałów Narodowego Banku Polskiego, Ministerstwa Finansów oraz Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji wykazuje jak wielkie są niespłacone w terminie zobowiązania naszych obywateli. Wynosiły one w połowie ubiegłego roku prawie 60 mld złotych. Niewątpliwie aktualny kryzys sprawi, że przybędzie osób znajdujących się w trudnej sytuacji i zwiększy się kwota zadłużenia.
Vaclaw Havel, pisarz i prezydent Czech powiedział: „Zbawienie tego ludzkiego świata leży nie gdzie indziej jak w ludzkim sercu, w sile ludzkiej myśli, w ludzkiej skromności i ludzkiej odpowiedzialności. Bez powszechnej determinacji ludzkiej świadomości nic się nie zmieni na lepsze i nie unikniemy katastrofy, do której zdąża świat”. Tylko tyle i aż tyle.
Artykuł 25 Powszechnej Deklaracji Praw Człowieka mówi: „Każdy człowiek ma prawo do poziomu życia zapewniającego zdrowie i dobrobyt jemu i jego rodzinie, włączając w to wyżywienie, odzież, mieszkanie, opiekę lekarską i konieczne świadczenia socjalne, a także prawo do poczucia bezpieczeństwa w przypadku bezrobocia, choroby, kalectwa, owdowienia, starości lub utraty środków do życia w inny sposób od niego niezależny”.
Poszukując więc odpowiedzi na pytanie jak budować lepszą i bezpieczniejszą przyszłość trzeba sięgnąć do naszej świadomości i odpowiedzialności. To nasze przekonania, system wartości i wierzeń zdecyduje o dokonywanych wyborach i modelu systemu w którym chcemy żyć. Zapewne nie da się uniknąć jakichkolwiek niepowodzeń, ale poczucie stabilizacji i bezpieczeństwa, mające wielką wartość może ulec znacznemu wzmocnieniu. Taki jest zresztą cel dobrze rozumianego kapitalizmu. Można tu przytoczyć słowa Miltona Friedmana, jednego z największych współczesnych autorytetów ekonomicznych i niestrudzonego obrońcy wolnego rynku: „Celem liberalnej polityki jest przecież to, aby było możliwie mało osób słabych i biednych. W tym tkwi siła liberalnego ideału”.
Celem aktywności społeczno – zawodowej ludzi jest budowanie przyzwoitego społeczeństwa. Każdy z nas chciałby w takim społeczeństwie żyć i pracować. Budowa takiego społeczeństwa nie jest łatwa. Odpowiedzialność za urzeczywistnianie tej idei powierzyliśmy niemal całkowicie rządzącym, tak jakby nie pozbawieni byli ułomności. Działania rządu mogą i powinni znakomicie wzmacniać sami obywatele. Najbardziej bowiem trwałe i bezpieczne są organizacje będące wspólnotami ludzi. Trzeba jednak stworzyć ku temu odpowiednie warunki i zachęcać do aktywności i brania odpowiedzialności za podejmowane działania.
Problemem globalnego kapitalizmu jest postępująca ciągle koncentracja własności w rękach wąskiej grupy, żyjącej w coraz większym oderwaniu od przeważającej części społeczeństwa i wykazującej dla niego brak zrozumienia. Klucz, więc do naprawy systemu ekonomicznego i skierowania go na rzecz lepszej służby dla ludzi leży w sferze własności aktywów produkcyjnych. Mówiąc ściślej w upowszechnieniu własności tych aktywów. Kapitalizm bez właścicieli nie ma przyszłości. Dlatego coraz częściej mówi się o nowych formach przedsiębiorstw rynkowych. Jedni wskazują na rozwój tzw. ekonomii uczestniczącej, inni na transfer własności z akcjonariuszy do interesariuszy, jeszcze inni na różne formy gospodarki społecznej.
Cel jest jednak ten sam. Upowszechnić własność i zróżnicować rynek. Jego bowiem wartość i bogactwo tkwi w różnorodności, w tym, że obok siebie mogą funkcjonować podmioty gospodarcze o różnym statusie prawnym, różnej strukturze własności, a także odmiennych celach prowadzonej działalności. System neoliberalny przy biernej postawie rządzących prowadzi wbrew pozorom do zubożenia gospodarki rynkowej zarówno poprzez ograniczenie form własności jak i unifikację systemu gospodarczego.
Naprawianie kapitalizmu nie koniecznie wymaga nowych teorii. Wystarczy otwarcie podejść do starych idei dobrze opisanych przez Adama Smitha, na którego zresztą powołuje, się wielu zwolenników wolnego rynku. Dotyczą one zasięgu i ograniczeń gospodarki rynkowej oraz właściwego rozumienia funkcjonowania różnych instytucji i organizacji z agendami rządowymi włącznie.
Wyraźnie wówczas zauważymy, iż szansy zapobieżenia zagrożeniom niesionym z natury rzeczy przez kapitalizm i pojawiającym się kryzysom upatrywać należy, w dobrze zorganizowanych społeczeństwach obywatelskich. Tak jak wady i ułomności politycznego systemu demokratycznego skutecznie łagodzi samorząd terytorialny oraz sektor organizacji pozarządowych, tak wady i słabości systemu gospodarczego i wynikające stąd zagrożenia może korygować i osłabiać różnorodność struktur gospodarczych.
Tak jak dywersyfikacja źródeł energii odgrywa ważną rolę w zachowaniu bezpieczeństwa energetycznego kraju tak dywersyfikacja systemu gospodarczego stanowi jeden z ważnych warunków bezpieczeństwa społecznego i trwałego rozwoju. Dominacja wielkich ponadnarodowych korporacji prywatnych prowadzi do kolizji interesów społecznych z prywatnymi i pogorszenia jakości życia ludzi w dłuższej perspektywie czasowej (skutki dewastacji środowiska). Anonimowi najczęściej właściciele nie czują się odpowiedzialni ani za bezpieczeństwo społeczne ani za przyszłość przedsiębiorstwa jako takiego. Pozytywną rolę polegającą m. in. na niwelowaniu własnych wad, może odegrać współistniejąca ze sobą własność prywatna, państwowa, komunalna oraz wspólnotowa. W ramach własności wspólnotowej mogą funkcjonować spółdzielnie, spółki pracownicze, firmy rodzinne, ale nie należy zapominać o fundacjach, stowarzyszeniach czy towarzystwach ubezpieczeń wzajemnych. Wspólnotowe formy własności z uwagi na swe walory i znaczenie w budowie społeczeństwa obywatelskiego zasługują na szczególną promocję i wsparcie. Unifikacja systemu gospodarczego, którą obserwujemy stanowi jedno z podstawowych źródeł pojawiających się kryzysów. Stanowi ona zaprzeczenie idei gospodarki rynkowej, której bogactwo tkwi właśnie w różnorodności struktur gospodarczych zarówno w sensie formy prawnej jak i celów działania.
Wspieranie budowy różnorodnego rynku to urzeczywistnianie idei demokracji gospodarczej, która może zapewnić obywatelom możliwie szeroki dostęp do własności środków produkcji. W gospodarce rynkowej, w której dochody ludzi pochodzą z pracy i majątku, własność stanowi gwarancję godziwego życia oraz poczucie współgospodarzenia we własnym kraju. Uczy podejmowania rozsądnych decyzji i ponoszenia konsekwencji popełnionych błędów.
Wielką rolę w procesie upowszechnienia własności może i powinien odegrać system spółdzielczy oraz akcjonariat pracowniczy jako forma wspólnotowej przedsiębiorczości, oparta o zasady samopomocy, solidarności, współpracy i odpowiedzialności. Przemawia za tym długa i wielce użyteczna tradycja polska i światowa, ale także najnowsze doświadczenia. Fakt, że w okresie Polski Ludowej spółdzielczość była traktowana instrumentalnie i wtłoczona została w system gospodarki państwowej nie może przekreślać jej roli i znaczenia dla wielu ludzi w obecnym czasie. Nie można też bagatelizować roli spółdzielczości i własności pracowniczej jako jednego ze współczesnych paradygmatów rozwoju społeczno-gospodarczego.
Spółdzielnie i akcjonariat pracowniczy funkcjonują w większości krajów świata niezależnie od poziomu ich rozwoju. Spółdzielnie, na przykład zrzeszają na świecie około 800 milionów członków wywierając znaczny wpływ na poziom i warunki ich życia. W krajach Unii Europejskiej funkcjonuje 235 tysięcy podmiotów spółdzielczych, które zatrudniają blisko 4,5 miliona pracowników, a wyniki ich działalności mają wpływ na życie 140 milionów członków. Polski sektor spółdzielczy to około 10 tysięcy spółdzielni, które zrzeszają ponad 8 milionów członków i zatrudniają blisko 400 tysięcy pracowników.
Obecny kryzys finansowy i gospodarczy znacznie wyraźniej uwidacznia walory zarówno własności pracowniczej jak i spółdzielczej niosących ze sobą większe poczucie stabilizacji i bezpieczeństwa. We współczesnej gospodarce rynkowej, w sytuacji coraz częściej powtarzających się kryzysów, jest coraz większa potrzeba rozwoju działalności nakierowanej na potrzeby ludzi, którzy korzystają z własnych usług, niż tych którzy inwestują swój kapitał w ryzykowne przedsięwzięcia. W rzeczywistości spółdzielnie i spółki pracownicze dywersyfikują system gospodarczy, wzbogacają rynek oraz wspomagają jego zrównoważone funkcjonowanie.
Społeczeństwo obywatelskie stanowiące cel działania Rządu to społeczeństwo aktywnych zawodowo i społecznie obywateli. Spółdzielczość i akcjonariat pracowniczy są wielkim obszarem takiej aktywności. Angażują ludzi do podejmowania decyzji, budują więzi społeczne, uczą odpowiedzialności oraz przygotowują ludzi do udziału w demokratycznym systemie funkcjonowania państwa.
Te niezaprzeczalne walory tych zbiorowych form przedsiębiorczości wymagają lepszego zrozumienia ze strony państwa i jego organów. Tworzenie dobrych warunków dla ich funkcjonowania to działania na rzecz budowania lepszego, bardziej przyjaznego ludziom państwa, troski o zrównoważony, trwały rozwój i poprawy warunków życia kilku milionów obywateli.
Alfred Domagalski – Prezes Krajowej Rady Spółdzielczej
Referat wygłoszono na konferencji „Spółdzielczość i akcjonariat pracowniczy jako elementy bezpieczeństwa społecznego i trwałego rozwoju” jaka się odbyła w dniu12 października 2009 roku w Warszawie.